Sporo piszę. Niektóre moje teksty
gdzieś tam się ukazują, większość jednak ląduje w przysłowiowej szufladzie.
Pomyślałem, że mógłbym się nimi czasem dzielić szerzej. Portal Facebook, gdzie
próbowałem coś czasem przemycać, nie zachęca do tego - coraz więcej tam chaosu,
coraz więcej mechanizmów, którym zaczynałem się poddawać, nawet będąc
technologicznym ignorantem. Wirtualne „ja” przenoszę więc tutaj. Zobaczymy co z
tego wyjdzie.
Nie chcę wam tu opowiadać o sobie, ale przedstawię
się dwoma zdjęciami:
To ja. Pomieszanie dobrego i
złego, białego i czarnego, sacrum i profanum. Gdy pytam rodziców o to jaki
byłem jako dziecko - czy dobry czy zły - nie umieją powiedzieć, wzruszają
ramionami, kłócą się. Bo podobno jednego dnia byłem aniołem, drugiego diabłem. Jednego
dnia potrafiłem oddać siostrze ostatni kawałek ulubionej czekolady, a
następnego cisnąć w nią kremem Nivea, albo jak załączonym zdjęciu - pokazać komuś dupę. Mały, cholera, dr Jekkyl i mr
Hyde. Trochę urosłem i zmieniłem ciuchy, ale zostało mi to do teraz. I wiecie
co? Podoba mi się to, bo przynajmniej nie jest mi ze sobą nudno.
Zacznę tak, że bardzo nie lubię
pytania o to, co mnie interesuje. Nie wiem co wtedy odpowiedzieć, bo mnie
interesuje wszystko. Mówią, że jak wszystko, to nic. I może mają rację. Ale ja
naprawdę milionom spraw na tym świecie mógłbym poświęcić życie. I dlatego
żałuję, że mam jedno, bo nie da się wszystkiego pogodzić. Chyba też
dlatego jako główną ścieżkę zawodową wybrałem dziennikarstwo. Nie mogę robić
wszystkiego, nie mogę być wszędzie i nie mogę czuć wszystkiego, to chociaż próbuję
podglądać, opisywać, wyjaśniać i wczuwać się. Świat mnie fascynuje. Jak
cholera. Chciałbym uczestniczyć w najważniejszych wydarzeniach, być w centrum -
jako uczestnik i jako obserwator. No ale nie mogę. Jeszcze.
Piękny jest ten świat, ale dziwny
jest ten świat. „Dziwny” to jest w ogóle bardzo dobre słowo na świat, bo ma w
sobie duży potencjał, dużo niedopowiedzenia i jak je udanie zinterpretować, to
wiele też wyjaśnia. Taki też mam pomysł na tego bloga. W gruncie rzeczy
chciałbym opisywać świat, biorąc za pryzmat jedno słowo - dziwny. Tak będzie
choć trochę łatwiej.
Ostatnio szukałem
czegoś w telewizyjnym archiwum i natknąłem się na ciekawy materiał z Japonii.
Zatytułowany był "Sposób na samotność" i opowiadał o tym, że w 13-to
milionowym już Tokio (już - bo materiał był z lat 90-tych, gdy Tokio miało o
około milion mieszkańców mniej) działają agencje, które oferują rodziny
zastępcze. W ramach usługi. Polega to na tym, że japoński samotnik może sobie
wynająć ludzi, którzy będą udawać jego rodzinę. Na przykład rodzice dzieci,
które nie mają dla nich czasu, mogą wypożyczyć sobie dzieci zastępcze. Dzieci z
agencji będą dogadzać rodzicom jak prawdziwe - zapewniając czułość, opiekę i
rozrywki. W ofercie są oczywiście też ciocie, wujkowie, dalecy krewni i tak dalej.
Za trzy godziny spędzone w miłym towarzystwie przybranej rodzinki trzeba zwykle
zapłacić około 1000 dolarów. Według materiału - 150 dolarów kosztuje osoba,
która cierpliwie wysłucha naszych problemów z przejęciem udając nimi zainteresowanie.
Można też wynająć sobie kogoś, żeby się na nim wyżywać - oczywiście w granicach
rozsądku i bez uszczerbku na zdrowiu.
Tyle jest ludzi na świecie, a i tak
trzeba płacić, żeby poczuć wspólnotę, żeby wymienić między sobą emocje.
No czyż nie dziwny jest ten świat?
PS Wrzucę na początek ze dwa, trzy
teksty - krótsze bądź dłuższe - które zwykle lądowały w szufladzie, a mogą się
tu znaleźć.
Miło będzie jak czasem wpadniecie.
Niby świat się skurczył, niby łatwiej jest podróżować i komunikować się ze sobą, a ludziom coraz dalej do siebie. Jesteśmy sobie coraz bardziej obcy i coraz szczelniej zamykamy drzwi przed światem zewnętrznym.
OdpowiedzUsuńCzasem wpadnę, żeby - na szczęście bez płacenia - podzielić się uwagami i przemyśleniami, bo lubię Cię czytać.
Pozdrawiam :)
O, cześć koleżanko ze studiów! :-) Ile ja już Cię nie widziałem...
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta hermetyczność o której wspominasz wynika też z tego, że ludzie w ogóle coraz mniej interesują się innymi ludźmi. Jest tyle rzeczy, którymi można się interesować, że nie starcza czasu, żeby się interesować innymi. A przecież jesteśmy tacy ciekawi! :-)
Pozdrawiam również!!!