(Tekst ten powstał w
formie zasadniczej przed dyskusją o "gender"
toczącą się w polskich mediach. Nie jest on reakcją na tę dyskusję, ponieważ
nie śledzę jej i nie wiem o co w niej chodzi. Wynika z mojej fascynacji płcią
przeciwną, która to fascynacja objawia się nie tylko praktycznie, ale także
teoretycznie.)
Jedną z największych batalii człowieka czasów współczesnych
jest walka o tożsamość, w tym tę bazową - tożsamość płciową. Nigdy wcześniej w
dziejach płciowość nie była tak mocno perforowana przez kulturę. Ośrodkiem
zainteresowania tego tekstu są kobiety kultury Zachodu, które nie żyły jeszcze w tak dramatycznym i jednocześnie eksperymentalnym dla nich
świecie. To czas poszukiwania tożsamości i definiowania na nowo kobiecości, która staje w opozycji do tworzącej się nowej obrzmiałej odsłony feminizmu. Czym dziś jest kobiecość?
|
Sandro Botticelli - "Narodziny Wenus" |
*
Dla porządku, należałoby najpierw dokonać charakterystyki
samego pojęcia, próbując uchwycić wartości tradycyjne, nie podlegające
zmienności w czasie. Zanim jednak wartości zostaną przypisane do konkretnej
materii pojęciowej, same muszą zostać określone i nazwane, a to określanie i
nazywanie nieodłącznie przechodzi przez swego rodzaju filtr polaryzacyjny, który tworzy się dzięki przeciwieństwu, szerzej - inności. Warunkiem świadomej wartości jest obecność
przeciwieństwa, inaczej wartość nie byłaby wartością. Dlatego na początku - i
nie wynika to z patronalnego podejścia do tematu - można spróbować nakreślić
kobiecość, wychodząc od męskości.
Oczywiście pojecie męskości też jest aksjologicznie i w
praktyce zmienne, i zależy od kultury. Od
wieków jednak wiąże się nierozerwalnie z siłą, dominacją, odwagą,
agresywnością. Mówiąc o męskości, trzeba też odnieść się do antycznego pojęcia
arete, oznaczającego cnotę. Arete, jest pojęciowo niezależna od płci, natomiast
wartościująco zawiera wiele cech łączonych z męskością - jak właśnie odwaga,
dzielność czy skuteczność. Nie można też
pominąć religijnego odniesienia do postaci Boga, czy ogólniej bóstwa. W
różnych religiach są to najczęściej istoty łączone z męskością. Posiadają znamienne cechy,
takie jak władczość, doskonałość, potęga. Do tych cech dokłada się często cechy
charakterystyczne dla kultury Zachodu, a wzięte z prototypów męskości: tężyznę
fizyczną z rzeźb Michała Anioła, honor i szlachetność Tristana czy egocentryzm
Narcyza. "Słownik Encyklopedyczny Miłość i Seks" autorstwa Zbigniewa Lwa-Starowicza wspomina
też o późniejszych signifie męskości - uwodzicielstwie Casanovy czy godności
Don Kichota. Tak to wygląda w możliwie największym skrócie.
|
Honore Daumier - "Don Kichot" |
|
Dziś, szukając ideałów męskości, czy odpowiednio - kobiecości,
trudno odnosić się do wzorców antycznych, ideałów rycerskości, bohaterów
narodowych, czy fikcyjnych orędowników moralności. Ideologię zastępuje kultura
masowa. Produkty kultury masowej w większości - najczęściej pod postacią
meteorycznych idoli - zastępują z kolei ideały, które obdarte z wartości
tradycyjnych ulegają rozproszeniu. Można powiedzieć, że dziś ideał nie tylko sięgnął
bruku, ale też bruk sięgnął ideału. To o wiele gorsze, bo stanowi nie tylko o
norwidowskim roztrzaskaniu wartości, ale także o ich przewartościowaniu. Podkreślam,
że chodzi tu o obraz ogólny - nie twierdzę, że kultura współczesna nie wytwarza
właściwych szablonów etycznych, bo wytwarza, ale są one w mniejszości, stając
się nienośną niszą.
Jednym z efektów owego przewartościowania wartości jest
także przewartościowanie płciowości. Proces ten wywołał dyskusję na temat
płciowości kulturowej, która nierozerwalnie łączy się z płcią biologiczną i
wszelkie próby oderwania płci kulturowej od biologicznej są gwałtem dokonanym
na człowieczeństwie, na humanitas. W przypadku płciowości proces
przewartościowania wiąże się nie - jak mogłoby się wydawać - ze zbytniego
nasycenia wartości, a z ich osłabienia. Osłabienie świadomości płci
biologicznej, które dokonuje się w czasach współczesnych, wpływa na osłabienie
świadomości płci kulturowej, a szerzej społeczno-kulturowej, czego efektem jest
wzajemne przenikanie się wartości charakterystycznych dla obu płci. Zjawisko to
robi się niebezpieczne, bo oprócz wartości nabytych, kulturowych, zaczynają
przenikać także wartości tradycyjne. Przy braku odniesień do ideałów, bierze
się z tego nietożsamość płciowa.
|
Kadr z teledysku Miley Cyrus - "Wrecking Ball" |
W kontekście przewartościowania i zaniku tożsamości płciowej
trzeba powiedzieć o feminizacji mężczyzn. O tym, że męskie wartości tradycyjne
odchodzą do lamusa, a sami mężczyźni (oczywiście mówimy tu o społeczeństwach
rozwiniętych, o kulturze Zachodu, której tekst dotyczy), coraz częściej
dopasowują się do miałkich i delikatnych czasów, przybierając androgyniczne
formy. To oczywiście proces, który
faktycznie ma miejsce i który mi mężczyźnie, solidaryzującemu się z gatunkiem,
sprawia duży ból serca i uderza w męską dumę. Jest to jednak proces
wytłumaczalny, mając na uwadze to, co starałem się przedstawić wcześniej.
Tematem tego eseju jest jednak nie feminizacja mężczyzn, a
proces o zabarwieniu przeciwstawnym. Coraz więcej mówi się bowiem o kryzysie
tożsamości kobiety, także dlatego że właśnie kobiety są na ten proces bardziej
podatne. W kontekście postępującej unifikacji płciowej mamy do czynienia z
coraz bardziej zanikającym pojęciem kobiecości, a na pewno o postępującej tego
pojęcia heterogenizacji. Czym jest bowiem kobiecość w kulturze Zachodu? Czym
jest kobiecość, w czasach, które przeszły przez trzy fale feminizmu, w czasach
kapitalizmu, korporacji, mikro- i makrosocjologii, Margaret Thatcher, kolorowych
czasopism i uaktywniającego się coraz bardziej homoseksualizmu?
*
Dla porządku, należałoby - w zgodzie z wcześniejszą praktyką
- wyjaśnić samą aksjologię kobiecości, która zawsze jest łączona jest z delikatnością,
empatią, pięknem, macierzyństwem.
[Samo słowo kobiecość, prawdopodobnie po raz pierwszy
zostało użyte przez angielskiego poetę późnego średniowiecza Geoffreya Chaucera
w „Opowieściach kanterberyjskich”. Chaucer, bywa nazywany pierwszym adwokatem
kobiet, ponieważ, jak na swoje czasy, pisał o nich w niezwykle śmiały sposób,
dostrzegał ich potrzeby i prawa, traktował je na równi z mężczyznami, a nawet
często je faworyzował…]
Są to jednak w gruncie rzeczy cechy, które muszą
współistnieć z wieloma innymi: z wyglądem fizycznym, z zachowaniem, z etykietą
moralną, grzecznościową, sposobem myślenia, estetyką czy kulturą. Oczywiście
pojęcie to można etykietować na wiele sposobów, bo zawiera w sobie cały bagaż
historii, dyscyplin naukowych i poglądów. I tak na przykład, dla zobrazowania: w
opinii jednych kobiecość uaktywnia się najbardziej w patriarchalnym modelu
rodziny, inne głosy łączą poczucie kobiecości i męskości z odbywaniem kontaktu
seksualnego, jeszcze inne wiążą ją z pierwiastkiem duchowym (anima), który
posiadają również mężczyźni, są także takie, które antropomorfizują kobiecość i przypisują jej
cechy zwierzętom, przedmiotom czy - co bardzo wdzięczne - miastom.
Wartości tradycyjne, o których wspomniałem na początku,
wydają się być jednak trwałe, przylegające do definicji i praktyczne. Wszystkie
te wartości łączy estetyczność (kobieta, jaka by nie była, musi być
estetyczna!), która jest według mnie jednym z najważniejszych przejawów
kobiecości, zaraz po samoświadomości płciowej i umiejętności "budowania" płci w
kontaktach z mężczyznami. Dla mężczyzn nie ma chyba bardziej pociągających
kobiet, niż takie, które ukradkiem i z wyczuciem potrafią tę kobiecość
afiszować.
|
Natalie Wood |
Niestety, w dzisiejszych czasach, kobiecość jest coraz
bardziej ukrywana, chowana na drugi plan. Kobietom realizującym się społecznie
w krajach rozwiniętych potrzeba bowiem innych cech charakterologicznych, żeby
walczyć w świecie praw, obowiązków i ciężkiej pracy, na równi z mężczyznami.
Siła, chłód, pragmatyzm, bezkompromisowość - to przecież w gruncie rzeczy cechy
bliższe mężczyznom i rewolucja seksualna tego nie zmieni. Można powiedzieć, że
zmiany społeczne i związane z tym wykształcenie się pojęcia płci kulturowej,
wytworzyły tak zwaną kobiecość ukrytą, której jednak nowa kultura życia nie
jest jedynym, i może nawet nie decydującym determinantem.
Ważny wpływ na kryzys tradycyjnej kobiecości miał rozwój feminizmu w drugiej połowie XX wieku i w czasach obecnych. Mowa tu o feminizmie trzeciofalowym, który do podstawowej, bardzo zresztą słusznej myśli feministycznej, dołożył teorie społeczne, poststrukturalizm myślenia, wyzwolenie erotyczne, a nawet w niektórych kręgach przewagę duchową (wywodzącą się z latynoamerykańskiego podejścia do kobiecości, zwanego marianismo, będącego - najkrócej ujmując - odpowiedzią na machismo, czyli kulturę macho) czy wreszcie podnoszą ostatnio często tematykę genderową. Spowodowało to przewartościowanie tradycyjnego pojęcia, które aksjologicznie - z dążenia do równości, stało się dążeniem do odmienności, a więc w pewnym sensie stało się dla siebie zaprzeczeniem. Ruch zapoczątkowany przez Mary Wollstonecraft i sufrażystki, kontynuowany w Stanach Zjednoczonych, okraszony "Mistyką kobiecości" Betty Friedan, a nawet osadzony w realiach socjalistycznych, był ruchem słusznym, dziejowo koniecznym i nieuniknionym. Osiągnął sukces, którym było zarówno formalne jak i pokoleniowo bardzo szybko ewoluujące równouprawnienie.
|
Zdjęcie z demonstracji feministek w Austro-Węgrzech w 1911 r. |
W latach
osiemdziesiątych ruchy feministyczne zaczęły dostrzegać nowe pola do dyskusji.
Wiązało się to z nową teorią społeczną, większą otwartością i samoświadomością
odmienności - jej złożoności etnicznej, kulturalnej, czy religijnej - czy wreszcie
z wyzwoleniem seksualnym. W efekcie zaczęła tworzyć się nowa
społeczno-kulturowa tożsamość płciowa, która wymusiła zapełnienie
feministycznych szczelin tam, gdzie dotychczas nie było potrzeby ze względów
pragmatycznych. Niewykluczone, że za sto, dwieście lat, czas ten zostanie przez
socjologów określony mianem neofeminizmu, który rośnie na podstawie początkowej
ideologii feministycznej.
Można powiedzieć, że podstawową różnicą pomiędzy feminizmem
właściwym, a nowym feminizmem, jest to, że w tym pierwszym kobiety
dążyły do bycia kobietami, a w tym drugim - dążą do bycia mężczyznami. Jest to
bardzo uproszczona choć istotna różnica, która oddaje też często bardzo mylne
przekonanie, że feminizm dąży do naśladowania mężczyzn, choć powinien dążyć do
równouprawnienia z mężczyznami.
|
Anonimowy rysownik z Ukrainy - "Krucha kobiecość" |
Neofemininizm i jego wpływ na rolę kobiety w państwach
rozwiniętych, zatarł wyraźny wizerunek kobiety, zbliżając ją psychicznie i fizycznie do mężczyzny, co jest samo w sobie
zjawiskiem nienaturalnym. Jest to też proces podobny do przeciwnego,
dotyczącego feminizacji mężczyzny. To proces wciąż przecież nowy i na razie
krótki, bo wcześniej przez tysiące lat, płciowość była o wiele bardziej
zhierarchizowana i poszufladkowana. To też proces bardzo intrygujący, bo jest w
gruncie rzeczy walką kultury z naturą, uniformizacji i biologiczności,
uczuciowości z funkcjonalnością. Przede wszystkim jednak neofeminizm hołduje
przerośniętej znaczeniowo ideologii, która dawno odeszła od obrony kobiecości w
świecie, a na rzecz tworzenia jej monstrualnych męskich naleciałości.
Tymczasem
z biologicznego punktu widzenia, feminizm był podyktowany chęcią
równouprawnienia nie duchowego, nie był oznaką buntu ideologicznego. Wynikał bardziej
z chęci korzystania przez kobiety na równi
z mężczyznami z dóbr świata doczesnego. Kobiety, za takie same sukcesy, chciały
otrzymać taką samą zapłatę, często - takie same luksusy. Dlatego feminizm jest
nierozerwalnie związany z kulturą konsumpcjonizmu, jest w gruncie rzeczy
potrzebą bardziej biologiczną, niż kulturową, humanistyczną, ideologiczną, jaką
stał się szczególnie w drugiej połowie XX wieku.
Ideologia
w przypadku feminizmu jest w dużym stopniu wypadkową naturalnego biologicznego
dążenia do sprawiedliwości i zaspokajania własnych potrzeb na równi z drugim
człowiekiem - z mężczyzną. Stało się to procesem oczywistym w tworzących się -
w perspektywie dziejowej od niedawna - ustrojach demokratycznych. Wcześniej - w
despotii, tyranii, patriarchacie - dla feminizmu nie było miejsca. Nie był on
też kwestionowany, jak wiele innych rzeczy w opartych na systemie silnej
władzy, odczuciu panowania, podziału i hierarchii. Tam kobieta spełniała się w
roli podporządkowanej, mającej inne obowiązki - w roli różnej od mężczyzny. I
właśnie w poprzednich wiekach kobiecość, chociaż uciskana, często też niestety
deprawowana, była bardziej samoświadomym przymiotem, w sobie jako tako -
wartościującym i określającym płeć piękną.
|
Claude Monet - "Kobieta z parasolką" |
Emancypacja, mająca swoje źródło w pobudkach biologicznych i
społecznych, zaczęła jednak szybko narastać uwarunkowaniami cywilizacyjnymi, co
oczywiście też było i nadal jest procesem zrozumiałym i naturalnym. Emancypantka,
po tym jak osiągnęła ideowy i praktyczny sukces, została postawiona w sytuacji - w dzisiejszej rzeczywistości dramatycznej - poszukiwania nowej tożsamości.
Proces ten wciąż trwa, jednym z jego owoców ma być definicja kobiety wyzwolonej.
Jeszcze nie akademicka definicja, która jednak już zawiera w sobie podstawy
wynaturzenia kobiecości.
Wydaje się, że kulturowa definicja kobiecości jest dziś
budowana na błędnym przekonaniu, z czego bierze się również jej błędna recepcja. Jest
budowana na przekonaniu, że kobieta nie różni się zbytnio od mężczyzny. To zły
mechanizm, bo powinna być budowana na myśli zupełnie odwrotnej - że kobieta od mężczyzny się różni. Co więcej,
że zawsze będzie się różnić i właśnie w tym tkwi jej siła. W mojej opinii, w
kulturze europejskiej, w czasach równouprawnienia, takie przekonanie
wskrzesiłoby i wzmocniłoby w kobietach poczucie tożsamości, dziś bardzo
zagubione, a potrzebne. Jest to jednak przekonanie bardzo trudne dziś do przetłumaczenia,
bowiem nie idzie w zgodzie z równością i unifikacją społeczeństw rozwiniętych.
Tymczasem trzeba pamiętać, o czym zresztą było już
wspomniane i co jest w zgodzie z nurtem psychologicznym, że aby uzyskać mocną
tożsamość kulturową, trzeba być osadzonym bardzo świadomie w tożsamości
biologicznej. Tymczasem tożsamość biologiczna kobiety jest zatracana. Ma to też
sprzężenie zwrotne w tożsamości biologicznej mężczyzny, który pod naporem próbującej
z nim się utożsamiać kobiety, sam zatraca własną tożsamość. Działa to
oczywiście na zasadzie antynomii, przeciwieństwa. Tożsamość, żeby zaistnieć, oprócz
dążenia do odkrycia własnych wartości, dąży bowiem także do konfrontacji. Do
konfrontacji z obcymi wartościami, do styczności z Innością. Gdy Inność nie ma mocnych podstaw, Tożsamość
nie przeciwstawia się jej, ale z niej czerpie. Dzięki takiemu mechanizmowi
zrodziła się kultura masowa, której podkulturą, jest właśnie miałka kultura
płci.
|
Giorgio de Chirico - "Malarz"
|
|
*
Wydaje się więc, że podstawowym zadaniem kobiety
współczesnej powinna być umiejętność budowania tożsamości płci biologicznej,
opartej na wartościach tradycyjnych, różnych od wartości przypisywanych
męskości. Pewnego rodzaju próba tworzenia kobiecego indywiduum. Mówiąc o
tożsamości płciowej, mowa oczywiście o samej podstawie, trzonie płciowości. Nie
znaczy to, że kobieta nie powinna wzbogacać płciowość o cechy męskie - wprost
przeciwnie, w kulturze Zachodu jest to wręcz konieczne i nieuniknione.
Budowanie naturalnej płciowości kulturowej powinno być jednak oparte na
pielęgnowaniu naturalnej płciowości biologicznej. Mechanizm ten
odnieść można też do mężczyzny, który - podobnie jak kobieta - z uwagi na
niepewną tożsamość biologiczną, nadbudowuje często w sposób karykaturalny
płciowość kulturową. (Pewnym efektem, wynikającym z błędów w wychowaniu
społecznym i niewłaściwej recepcji wartości tradycyjnych, jest też
homoseksualizm, choć to temat na oddzielny tekst, ponieważ trzeba brać w tym
wypadku pod uwagę również inne, bardziej skomplikowane uwarunkowania
psychologiczne).
Jak już było wspomniane, zaburzona świadomość płci, bierze
się z tego, że dzisiejsza kultura nie dotyka sfery bazowej, biologicznej. Jest
skupiona na sferze naddanej, wytworzonej w czasie rzeczywistym. Jest kreacją
człowieka już powstałego, nie pielęgnuje go, a przetwarza i nadbudowuje,
idealizując w sposób nienaturalny i monstrualny. Proces ten dotyka także
kobiet, które biologicznie są na niego bardziej podatne. Dlatego już dziś mówi
się o kryzysie tożsamości kobiety, z kolei o kryzysie tożsamości mężczyzny,
jeszcze tak głośno nie jest, choć również do tego kiedyś dojdzie.
Kontrrewolucja płciowa, za strony mężczyzn wydaje się
również dziejowo nieunikniona, ale nastąpi już raczej nie w tym stuleciu. Będzie
to jednak kontrrewolucja podobna mechanizmem myślowym do podstaw feminizmu. Nie
będzie ona jednak dochodziła równouprawnienia biologicznego i prawnego, lecz
prawdopodobnie będzie dążyła do
przypomnienia wartości tradycyjnych, które od wieków przypisane są mężczyznom -
jak honor, odwaga, męstwo, siła, czy opieka nad kobietą - które to wartości również
coraz częściej są zatracane. Na tej
kontrrewolucji skorzystają też naturalnie kobiety, na zasadzie wzajemnego
uświadamiania się przeciwieństw, o którym była mowa wcześniej.
Dziś kobiecość powinna być próbą pogodzenia wartości tradycyjnych,
wynikających z ze świadomości płci biologicznej i naturalnych uwarunkowań
płciowych, z wartościami wykształconymi, pragmatycznymi. Przy czym te pierwsze
zawsze powinny kształtować osobowość kobiety, a te drugie - ubogacać ją, stawać
się narzędziami koniecznymi do spełniania się w obecnej rzeczywistości.
Recepcja wartości tożsamych z własnymi przekonaniami, charakterem czy
poglądami, daje poczucie zgodności z samym sobą, poczucie odrębności i
akceptacji własnego "Ja". Wypracowanie głębokiej tożsamości płciowej wydaje się w dzisiejszych
czasach konieczne, działa jak tarcza obronna i buduje samoświadomość.
Jest to jednak proces niezwykle trudny, bowiem współczesna
kultura dąży do wytwarzania własnych wartości, wartości - można by powiedzieć -
doraźnych, nastawionych na osiąganie szybkich i niezbyt górnolotnych celów.
Tożsamość człowieka jest przez to bardziej ograniczona. Efekty tego zubożenia
tożsamości są przeróżne, czego dowodzą interdyscyplinarne studia - mowa tu między
innymi o zaburzeniach osobowości czy zaburzeniach psychicznych. Mam
jednak nadzieję, że mimo upływu lat, dziejowa prawidłowość zostanie zachowana,
a kultura, choć silniejsza i bardziej wpływowa niż kiedykolwiek indziej, ugnie
się pod naporem natury, która jest ostatnią deską ratunku człowieka współczesnego i przyszłego. I która wciąż przypomina i przypominać będzie:
kobieta to kobieta, a mężczyzna to
mężczyzna.
|
Gustav Klimt - "Fryz Beethovena" |