"Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on Tobie." - John Donne

niedziela, 24 sierpnia 2014

Święta wojna zachodnia

Dżihadysta z Państwa Islamskiego obcina nożem głowę uprowadzonemu amerykańskiemu dziennikarzowi Jamesowi Foleyowi. Dwie rzeczy, bardzo symptomatyczne:

1. Wideo (świetnej jakości, dwie kamery, obiektywy o zmiennej ogniskowej; niczym trailer dreszczowca z fabryki Hollywood) trafia do Internetu. Może je obejrzeć każdy i w każdej chwili.

2. Głównym podejrzanym o zabójstwo jest Brytyjczyk, który wyjechał z Londynu na dżihad. Jedenaście lat po amerykańsko-brytyjskiej inwazji na Irak, Brytyjczyk zabija Amerykanina w obronie przed kolejną inwazją (w imię świętej wojny!).

niedziela, 10 sierpnia 2014

Czasem dobre, czasem złe... O kulturze gwałtu na świecie

- Czasami są dobre, czasami są złe - powiedział indyjski minister do spraw prawa i porządku Babulal Gaur wypowiadając się na temat gwałtów. I dodał: gwałt jest przestępstwem społecznym, które zależy od relacji kobiety i mężczyzny. Dopóki nie zostanie zgłoszony na policję - nie ma o czym mówić. Wcześniej, inny indyjski polityk, Mulayam Singh Yadav po ogłoszeniu kary śmierci dla trzech gwałcicieli stwierdził, że "chłopcy to tylko chłopcy i popełniają błędy."

Indie są tylko przykładem społeczeństwa, w którym wykształciła się tak zwana kultura gwałtu. Samo pojęcie budzi już niesmak i jako kontaminacja wywołuje poczucie dysharmonii. Zaraz, zaraz - jaka kultura gwałtu? Czy gwałt  mieści się w ramach kultury? Według twórczyni pojęcia, amerykanki Dianne F. Herman (D.F. Herman, "Rape culture", 1988) choć kultura jest siłą napędzającą gatunek ludzki, to nie znaczy, że nie produkuje także "destrukcyjnych wzorców kulturowych", naturalnie również wchodzących w skład kultury. (Jest to stwierdzenie w istocie banalne, ale jakże bardzo potrzebne dla trzeźwej oceny choćby wielu zjawisk socjologicznych.) W efekcie niepożądane wzorce, jak przemoc seksualna, są powszechne w wielu społeczeństwach, a niektóre normy i zachowania, tradycje (jak w tym wypadku - seksualizacja kultury, system patriarchalny) sprzyjają ich eskalacji. Co więcej - próbują je nawet tłumaczyć.


Indie są jedną z głównych stolic gwałtów na świecie. A na pewno są stolicą najgłośniejszą. Bierze się to między innymi z tego, że ofiarami gwałtów padają często turyści i sprawy te lądują na czołówkach mediów na całym świecie. Poza tym, Indie to kraj ogromny, gęsto zaludniony, kraj dużych aglomeracji, a jednocześnie wciąż rozwijający się o stosunkowo niskiej kulturze społecznej i dużym rozwarstwieniu społecznym (choć niska kultura społeczna nie zawsze jest czynnikiem tłumaczącym skłonność do przestępstw, o czym może świadczyć przykład Stanów Zjednoczonych, w których również mówi się o kulturze gwałtu). 

W Indiach do gwałtu dochodzi średnio co 20 minut. Bardzo rzadko natomiast przestępcy zostaje wymierzona kara. Po pierwsze - ze względu na nieefektywny wymiar sprawiedliwości, który często nie dociera do oddalonych od metropolii wiosek, a i w samych metropoliach również się nie sprawdza. Po drugie, nie mniej znaczące - kobieta w Indiach, podobnie jak w wielu innych krajach arabskich, żyje w systemie patriarchalnym, ma niższą pozycję społeczną niż mężczyzna, dlatego dochodzenie sprawiedliwości w sądzie (również zdominowanym przez mężczyzn) jest dla niej często walką z wiatrakami. W dodatku Indie są społeczeństwem kastowym, a to system łańcuszkowy, gdzie zgłoszenie gwałtu jest równoznaczne z nagłośnieniem sprawy w społeczności, na danym terenie, co z kolei powoduje izolację społeczną (ponieważ często hańbi całą rodzinę), a także możliwą zemstę ze strony krewnych przestępcy. Tak więc, biorąc pod uwagę jak dużym krajem są Indie (mniej więcej dziesięć razy większym od Polski), można powiedzieć, że przestępcy mogą czuć się bezkarni. A politycy, znający realia - zresztą, również w nich żyjący! - co rusz pozwalają sobie na nie do końca poważne traktowanie sprawy.

O tym nie do końca poważnym traktowaniu sprawy można mówić także w innym kontekście. Na subkontynencie indyjskim kulturowość gwałtu ma także podłoże mityczne, które od wieków odgrywa rolę folklorystycznej tarczy oraz wymyślnego straszaka. Chodzi o mit vagina dentata, czyli zębatej pochwy, która według opowieści ludowych podczas gwałtu może odciąć penisa napastnikowi. Mit ten pochodzi z Ameryki Północnej, ale na zasadzie dyfuzji kulturowej przeniknął także do innych kultur świata, głównie tych, gdzie kobieta od wieków jest ciemiężona. Opowieści o vagina dentata były i nadal są obecne głównie pośród plemienia Baiga zamieszkującego północne i częściowo centralne stany Indii. Według wierzeń wielu Baiga pochwa jest ciemnym i niebezpiecznym miejscem. Często też wyrastają w niej zęby, które mogą bronić przed niechcianym stosunkiem, ale także być utrapieniem i uniemożliwiać kontakt seksualny (dlatego niektórzy mężczyźni Baiga, zanim poślubią żonę, sprawdzają czy wybranka nie ma zębów w pochwie, używając do tego na przykład penisa z żelaza). Znane są też opowieści, gdy zębata pochwa ma właściwości uzdrawiające - na przykład leczy kontuzjowanego członka. Dość niedawno, mit o vagina dentata doczekał się swoistego spełnienia w rzeczywistości. W 2005 roku doktor Sonette Ehlers z Republiki Południowej Afryki wymyśliła specjalną - mającą chronić przed gwałtami - prezerwatywę Rapex. Jest ona wyposażona w haczyki, które obezwładniają penisa, sprawiając silny ból, a usunąć możną ją tylko chirurgicznie. Czytam też, że ledwie kilka miesięcy temu w Indiach powstały specjalne spodnie, wyposażone w przycisk, którym można zgłosić na policję próbę gwałtu: (link). Z kolei "Gazeta Wyborcza" pisze o specjalnym staniku „który kopie i gryzie”: (link) 


Tunel "Victorias Way" w hrabstwie County Wicklow w Irlandii. Sztuka indyjska, motyw "vagina dentata".

*** 

To, że specjalną prezerwatywę antygwałtową wymyśliła kobieta z Republiki Południowej Afryki nie jest przypadkiem. W RPA niemal połowa z wszystkich kobiet pada ofiarą gwałtu raz w życiu. Według statystyk, co roku dochodzi do ponad 65 tysięcy gwałtów i te liczby zamiast spadać - rosną. W RPA kultura gwałtu jest częścią szerszego narzucającego się problemu - kultury przemocy. To kraj, który ma jeden z najwyższych wskaźników przestępstw na świecie. Podobnie jak w Indiach, również w RPA większość przestępstw wobec kobiet nie znajduje finału w sądach. Z podobnych powodów. Kobiety często nie zgłaszają aktów przemocy seksualnej, z przyczyn społeczno-towarzyskich, z lęku przed wykluczeniem ze wspólnoty. Do tego dochodzi szalenie nieskuteczny wymiar sprawiedliwości (pomimo tego, że "tęczowy naród" posiada wzorcową legislację zapewniającą równość kobiet i mężczyzn). 

W Afryce Południowej, podobnie jak i w wielu innych regionach świata, problem gwałtu w gruncie rzeczy wynika z podstawowego problemu - w mojej ocenie jednego z największych problemów współczesnego świata - czyli niemożności nazwania zjawisk, ich precyzyjnego określenia. W tym przypadku bierze się z tego często paradoks, który polega na tym, że mimo surowego sądzenia za gwałt, dane przepisy nie określają czym tak naprawdę ten gwałt jest i kiedy mamy z nim do czynienia. Często też - w tradycjach ludowych - gwałty nie są zjawiskiem jasno określonym jako naganne, nie ma świadomości gwałtu jako czynu zakazanego. Obecny prezydent RPA Jacob Zuma, pochodzi z rodu Zulu, w  którym "mężczyzna nie może pozostawić kobiety bez zaspokojenia, jeśli ona jest gotowa". To słowa prezydenta, którymi bronił się, gdy sam został oskarżony o gwałt w 2006 roku (i się obronił).

Pisząc o RPA i przemocy seksualnej warto podkreślić też, że ta przemoc nie zawsze bierze się z potrzeby zaspokojenia seksualnej żądzy. W wielu kręgach kulturowych, ale także grupach społecznych, ma uzasadnienie - właśnie - bardziej kulturowe, niż biologiczne, a nawet niekiedy próbuje się logicznie tłumaczyć (że logicznie, nie znaczy, że zasadnie). Częściej niż mogłoby się wydawać, skłonność do gwałtu jest łączona z chęcią demonstracji władzy. Jest uzasadnieniem siły, przewagi, męstwa. Dla wielu młodych mężczyzn gwałt na kobiecie jest atawistycznym sposobem na udowodnienie własnej męskości. Gwałt bywa też związany z rytuałem przemiany czy inicjacji.  I tak dla przykładu w niektórych kręgach afrykańskich są plemienni lekarze, którzy twierdzą, że seks z dziewicą leczy AIDS. W jeszcze bardziej egzotycznych kulturach, jak na przykład na znanych z opowieści Bogusława Malinowskiego Wyspach Trobrianda, kobiety dopuszczały się gwałtów rytualnych na mężczyznach, podczas plewienia ogrodów.  Istnieje też pojęcie "gwałtu naprawczego", któremu poddawane są kobiety podejrzane o bycie lesbijkami. Gwałty bywają też częścią procesu inicjacyjnego w gangach. Ostatnio pisał o tym między innymi "The Guardian", w artykule o gangach londyńskich: (link).

***

Termin kultura gwałtu, co już zostało zaanonsowane na początku, narodził się w Stanach Zjednoczonych, rozpowszechniony przez amerykańskie badaczki i feministki. Właśnie w Stanach Zjednoczonych kultura gwałtu jest zjawiskiem polisymptomatycznym i bodaj najbardziej bliskim kulturze współczesnej. Jest bowiem napędzana przez te normy i zachowania, które wykształciły się w ramach zjawiska socjologicznie wciąż nowego, czyli kultury masowej. Czynniki, które potęgują te destrukcyjne wzorce, tworzą się w wyniku unifikacji, zespolenia, inaczej niż w przypadku innych czynników, o których była mowa wcześniej, charakterystycznych dla społeczeństw rozwijających się, o dojrzewającej kulturze społecznej, w tym tych z obecną kulturą patriarchatu.  

W Stanach Zjednoczonych odnotowywanych jest średnio 28 gwałtów na 100 tysięcy mieszkańców. To i tak o wiele mniej niż w latach 80., gdy statystyki wskazywały na 37 przypadków w skali stutysięcznej. Jednak w porównaniu z danymi światowymi daje to wciąż niechlubne miejsce w czołówce. W Stanach Zjednoczonych jest też wysoki wskaźnik gwałtów na dzieciach. Według danych Biura Statystycznego Departamentu Sprawiedliwości USA 44 procent gwałtów jest dokonywanych na osobach poniżej 18. roku życia. 

W ostatnich miesiącach w USA nasiliła się dyskusja dotycząca kultury gwałtu. Pytanie podstawowe: czy taka kultura faktycznie istnieje? Dziennikarka magazynu "Time" Caroline Kitchens przekonuje, że "gwałt to z pewnością poważny problem, ale nie ma dowodów, że jest on uważany za normę kulturową. Teoria kultury gwałtu w niewielkim stopniu broni ofiary, a jej moc zatruwa umysły młodych kobiet i stawia w bardzo złym świetle niewinnych mężczyzn." Z drugiej strony, humanistka Ashley Jordan, która nie zgadza się z takim podejściem do sprawy: "Kultura gwałtu naprawdę istnieje, a my w niej żyjemy. I jeśli chcemy zmienić tę kulturę musimy przestać śmiać się z żartów o gwałtach, przestać zastanawiać się czy ofiara mówi prawdę, czy nie, przestać usprawiedliwiać gwałcicieli i zatrzymać tę kulturę popularną." To tylko dwa głosy, ale dobrze oddające polemikę, jaka tam się toczy.


Reklama "Dolce&Gabbana" niosąca skojarzenia z gwałtem zbiorowym.

Pisząc o wpływie kultury popularnej na amerykańskie społeczeństwo autorka z pewnością ma na myśli te "utrwalacze" kultury, które sprawiają, że odchodzi ona od wartości tradycyjnych, na rzecz tych, które pozwalają żyć w tej kulturze i czuć się jej pełnoprawnym członkiem. Kult ciała, co samo w sobie - przy zachowaniu umiaru - nie jest destrukcyjnym zjawiskiem, ciągnie jednak za sobą przedmiotowe podejście do ciała i odejście od szeroko pojętej duchowości. W środowisku masowym, bierze się z tego kultura uprzedmiotowienia ciała, która jest niejako czynnikiem zmiękczającym znaczenie przemocy, także tej seksualnej, czy wreszcie - gwałtu. Kulturyzacja gwałtu w krajach rozwiniętych bierze się też poniekąd z tabloidyzacji mediów i ich rozproszenia. Codziennie jesteśmy zalewani nadmiarem informacji, najczęściej tych złych (dziennikarska zasada "Bad news is a good news", która według mnie zasługuje na małą modyfikację "Bad news is a hot news"), które na poziomie wyobrażonym uodporniają na proces tragedii i cierpienia, ale z drugiej strony, na tym samym poziomie - oswajają tragedię i cierpienie. Takie oswojenie na poziomie wyobrażonym jest szalenie niebezpieczne, bo nie jest doświadczeniem, a jedynie myślową imaginacją i prowadzi do znanego w psychologii kognitywnej zjawiska błędu poznawczego. Taki właśnie zaburzony mechanizm poznawczy (którego początkiem nie musi być przekaz medialny, może być też jednostka, czy grupa społeczna) odpowiada często za nieracjonalne decyzje czy postanowienia, rodzi w głowie przemoc, wychowuje przestępców i terrorystów. Narastanie problemu przemocy seksualnej jest także efektem jej oswajania w społeczeństwie, co dzieje się oczywiście podprogowo w stosunku do walki z przemocą, ale jest może procesem silniejszym i - w tym kontekście determinującym. Socjolożka Stephanie Kovalchik w artykule dla „Significance Magazine” pisze, że Stany Zjednoczone mierzą się z „epidemią przemocy seksualnej” (tytuł tekstu też mocny: "Gwałty są częstsze niż palenie papierosów"). 

*** 

Oczywiście gwałt - w perspektywie globalnej - od zarania dziejów jest obecny w historii, nie tylko w ujęciu indywidualnym, ale także zbiorowym (np. gwałty wobec kobiet podczas wojen). I od wieków jest to zjawisko osadzone w kulturze, choć heterogeniczne i symptomatyczne dla poszczególnych jej kręgów. Od wieków również gwałt w większości kultur traktowany jest, sam w sobie, jako zjawisko odrażające i nieakceptowalne, jako czyn zakazany, za który grozi surowa kara. Czasy współczesne, jak żadne inne, próbują jednak gwałt "oswajać", traktują go jako rzecz nieuniknioną, jako część życia. Często też, na poziomie właśnie wyobrażonym, jako pojęcie ulega on trywializacji. I właśnie to świadczy, że - jak nigdy wcześniej - termin "kultura gwałtu" wydaje się być coraz częściej uzasadniony. A przynajmniej, gdy myślimy o kulturach państw rozwijających się i - co jeszcze bardziej widoczne i jeszcze bardziej smutne - kulturach państw rozwiniętych. 



* Pisząc ten tekst przyjąłem, że sprawcą gwałtu jest mężczyzna, a ofiarą kobieta, co jest oczywiste pod kątem powszechności zjawiska. Gwałty mężczyzn na mężczyznach, czy kobiet na mężczyznach to problemy – w kontekście głównego – marginalne.