"Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on Tobie." - John Donne

niedziela, 15 czerwca 2014

Gołębie i ludzie

„Długo myślałem o tych samotnych, opuszczonych miejscach, gdziem przez kilka dni sypiał bez dachu, z przydrożnym kamieniem pod głową. I pamiętam, jak gorąco błagałem nieba, aby nadal nie pozbawiały nigdy już dachu biednej mej głowy, o, pamiętam, jakem spływał po połyskujących bezbrzeżnych przestrzeniach morza. Daleko, daleko… w świat sennych marzeń” - David Copperfield, Karol Dickens (Rozdział XIII) 


Na chodniku przed jednym z apartamentowców przy Southwark Bridge Road w Londynie zainstalowano kolce. Cel - miały odstraszać nocujących tam bezdomnych. Metalowe kołki pojawiły się też w innych miejscach, między innymi przed supermarketem Tesco przy Regent Street.

Źródło: Twitter

Zdjęcie kolców z Southwark zamieścił w Internecie mieszkaniec Londynu Andrew Horton. Wywołało publiczną debatę, która ze stolicy przelała się na całą Wielką Brytanię. Wielu Brytyjczyków zwróciło uwagę, że jest to rozwiązanie podobne do tego, jakie wykorzystuje się przy odstraszaniu gołębi, które lubią zadomawiać się na parapetach czy gzymsach. „Z tym, że gołębie mają przynajmniej skrzydła” - komentowała mieszkanka Londynu W.J. Do rady Southwark trafiła petycja od ponad stu tysięcy londyńczyków, którzy zażądali usunięcia kolców. Sam burmistrz miasta Boris Johnson nazwał pomysł "ohydnym i głupim". Wczoraj kolce usunięto. Nie brakuje jednak obrońców rozwiązania, w tym mieszkańców wspomnianego apartamentowca, którzy twierdzą, że pijani i naćpani bezdomni byli dla nich utrapieniem.

Bardziej wnikliwi komentatorzy zwracają uwagę, że kolce nie są niczym nowym i pojawiają się także w innych miastach już od dłuższego czasu. Co więcej - istnieją również inne rozwiązania mające chronić infrastrukturę miejską przed niepożądanymi użytkownikami i oddzielać przestrzeń publiczną od prywatnej. Zaliczają się do nich między innymi ławki „na czas”, które po dłuższym użytkowaniu wypuszczają kolce i uniemożliwiają wygodne siedzenie, czy tak zwane „świńskie uszy” montowane  na twardych betonowych powierzchniach, które mają chronić przed deskorolkarzami. Czytam, że ma to nawet swoją nazwę: "architektura obronna". Jej fotografowaniem zajmuje się np. brytyjski artysta Nils Norman. (Przykłady takiej architektury można znaleźć TUTAJ).


Robert Burns - „Do myszy (z okazji zniszczenia jej nory przy orce w listopadzie 1785)”, przekł. Stanisław Barańczak, fragment:  

„Przykro, iż na tej człowieczej przewadze
Cierpią Natury jednoczące władze,
Iż, kiedy pługiem o norkę zawadzę,
Nie zauważysz,
Żem też śmiertelny i twój w każdej pladze
Ziemski towarzysz!”


Dziwny jest ten świat.

niedziela, 1 czerwca 2014

Raz w trumnie śmierć

W chińskim mieście Anquing - nowe przepisy o pochówku. Od pierwszego czerwca tylko kremacja, bo brakuje ziemi. Ziemia dla zmarłych zaczyna być zbyt droga. Ziemię trzeba uprawiać, w ziemię inwestować. Mówiąc krótko: ziemia jest dla żywych, dla zmarłych jest balastem. Jeśli chcesz być pochowany w trumnie - musisz umrzeć przed pierwszym czerwca. I to pod warunkiem, że ukryjesz gdzieś trumnę przed wizytą urzędników, którzy chodzą z nakazem konfiskaty (żeby cię nie korciło położyć się w tej trumnie po pierwszym!)

A w mieście Anquing, podobnie jak w całych Chinach, trumna jest bardzo ważna, nad trumną pracuje się latami. Trumna to sprawa godności, można by rzec - sprawa życia i śmierci. Trumna też słono kosztuje, jest często największym wydatkiem w życiu. Dlatego przyszli zmarli nie chcą oddawać trumien i wymieniać ich na groszowe odszkodowanie. Myślą: już lepiej umrzeć wcześniej, ale po bożemu. Gdy więc przychodzi kwiecień i wiadomość o nowym prawie - czekają z nadzieją, że śmierć zawita do nich do czerwca, że zawita do pierwszego. Gdy zaczyna się maj, zaczyna się robić późno.  

Żyć się nie chce, życie chce.

91-letnia Wu Zhengde wiesza się na drzewie. Wydała na trumnę całe oszczędności. Od lat trzymała ją w pokoju, była z nią związana jak z nikim.

83-letnia Zheng Shifang odbiera sobie życie, gdy urzędnicy przepiłowują jej jodłową trumnę na pół.

63-letnia kobieta skacze do studni.  

Trzy osoby połykają truciznę.

Agence France-Presse: Sześciu starców z Chin popełniło samobójstwo, najprawdopodobniej dlatego, żeby mieć pewność, że zostaną pochowani w trumnie, zanim wejdą w życie nowe przepisy zakazujące takiego pochówku. 

(…) W wielu miejscach w Chinach lokalni urzędnicy rozpoczęli masowe akcje niszczenia grobów, żeby odzyskać ziemię pod uprawę i inwestycje.

(…) Oficjele z prowincji Henan zrównali z ziemią 400 tysięcy grobów już w 2012 roku. Sprawa wywołała ogólnokrajowe oburzenie.