Na początku informacja o
pogodzie. Ta noc, podobnie jak dwie wcześniejsze, będzie bardzo ciepła. O
północy temperatura wyniesie około 24 stopni Celcjusza. Padać nie powinno, ale
w razie czego i tak postawiono namioty. Namioty znajdują się kilkaset metrów
od miejsca, tego miejsca, gdzie wydarzy
się to wszystko. Z drugiego brzegu, z Cilapac, widać dwa ostro święcące
reflektory, część więziennych zabudowań i krzątających się ludzi. Gdy jutro
znów wstanie dzień wyłoni się jeszcze witacz rodem z wejścia do cyrku lub zoo,
a nim żółte litery i brzmiące jak zaklęcie Nusakambangan. Nusakambangan nie
jest jednak ani cyrkiem, ani zoo. Nazywana jest Wyspą Egzekucji albo Piekłem
Indonezji. Na Nusakambangan trafiają ci, którzy popełnili błędy i muszą za nie
zapłacić życiem. Na Nusakambangan nie ma darowania grzechów.
O godzinie 21.30 miejscowego
czasu informacja, że egzekucje odbędą się po północy. To pierwsza pewna
informacja, po kilku dniach spekulacji. Zdjęcie z namiotu: na pierwszym planie
krzesła pokryte białym materiałem. Krzesła niczym duchy zmarłych pocieszające
krewnych przyszłych ofiar. Krewni, na planie drugim, leżący bezwładnie na
stolikach, w poczuciu bliskiej straty, pustki, bezsilności. Z ostatnimi
mikronami nadziei gdzieś na rubieżach duszy. Dalej dziennikarze, w oczekiwaniu
na to, co się stanie. Rejestrujący zapach śmierci - bliskiej, coraz bliższej.
Kilkadziesiąt godzin wcześniej widzieli się po raz ostatni. Już nie żywi, jeszcze nie martwi. Cóż za przedziwne spotkanie. Twarze, które za chwilę będą wyglądać inaczej. Ostatnie emocje, które zastygną na zawsze. Silne uściski - znajome, tak obce. W tle ambulanse wiozące puste białe trumny. Płacz, uśmiech, krzyk, pocałunek, spojrzenie. Wszystko ostatnie, wszystko nie na miejscu.
Kilkadziesiąt godzin wcześniej widzieli się po raz ostatni. Już nie żywi, jeszcze nie martwi. Cóż za przedziwne spotkanie. Twarze, które za chwilę będą wyglądać inaczej. Ostatnie emocje, które zastygną na zawsze. Silne uściski - znajome, tak obce. W tle ambulanse wiozące puste białe trumny. Płacz, uśmiech, krzyk, pocałunek, spojrzenie. Wszystko ostatnie, wszystko nie na miejscu.
(M. powiedziała mi kiedyś: Ludzie
żegnają się po to, żeby się spotkać. Nigdy całkiem na poważnie, nigdy całkiem
na zawsze. Bo ludzie nie potrafią się żegnać na zawsze.)
Ale śmierć ma do siebie to, że przychodzi
na zawsze. Choć zanim przyjdzie
śmierć, czas na ostatnie pożywienie. Kilku posłańców w bejsbolówkach przekracza
bramy więzienia, niosąc w rękach dary, niczym charyzmaty w foliowych torebkach.
Chwilę później zbliżenie na kubełki KFC.
No a teraz czas na zdjęcia
dziewięciu skazanych. Ich twarze
zdążył już poznać cały świat, ale gdyby ktoś zapomniał, jest i krótkie
przypomnienie: Zainal Abidin (Indonezja); Andrew Chan i Myuran Sukumaran
(Australia); Rodrigo Gularte (Brazylia); Sylvester Obiekwe Nwolise, Raheem
Agbaje Salami, Okwudili Oyatanze, Martin Anderson (wszyscy Nigeria); Mary Jane
Veloso (Filipiny). To tak w największym skrócie, w końcu czas goni nas.
O godzinie 23.30 na polanie nad
brzegiem Nusakambangan zapalają się dwa ostro świecące reflektory. Po
przeciwnej stronie, na wyspie Cilapac, wielkie podniecenie: nastrajanie sprzętu,
nasłuchiwanie, oczekiwanie, przeciskanie. Usłyszeć strzały - marzenie każdego reportera.
Serce bije jak dzwon, no niech się wreszcie zacznie.
Tymczasem relacja live trwa. Proszę
państwa, teraz czas na infografikę. Infografika to nowy sposób przekazywania
informacji. Więcej obrazków, mniej treści, wszystko w kwadraciku pięć na pięć
centymetrów. Na infografice wyjaśnienie jak to się właściwie odbędzie. Jak
człowiek człowiekowi, żeby było w zgodzie z prawem, bezpieczeństwem,
człowieczeństwem, kulturą i higieną, mówiąc krótko - po bożemu.
Najpierw ważna informacja, że od
stycznia, zamiast słupów są drewniane deski. A między każdą deską są cztery
metry odległości. Do wyboru pozycja stojąca, siedząca lub klęcząca. Jest także
możliwość obejrzenia własnej śmierci lub zakrycia oczu w ostatnim momencie. Na
każdą ofiarę przypada dwunastoosobowy skład. O ustalonej porze, na ustaloną
komendę, pada salwa strzałów. Wymierzający Sprawiedliwość celują, jak na
strzelnicy, w czarne kółko na piersi skazanego. Każda ofiara, na ostatnią
drogę, ubiera specjalny t-shirt z tarczą po stronie serca. Jeśli po egzekucji
ktoś daje oznaki życia, dostaje strzał w głowę z najbliższej odległości.
Później kolejna grafika, z australijskiego medium. Zdjęcie Jego, uśmiechniętego od ucha do ucha, można by powiedzieć: Dadżdżala we własnej osobie. Z umazaną od krwi ręką, którą zresztą o poranku pochwyci jedna z tamtejszych gazet.
Siedem minut po północy indonezyjska telewizja TV One podaje, że skazańcy wyszli z więzienia i udają się w ostatnią drogę. Przygotowanie do egzekucji ma zająć kilkanaście minut. Skazańcy decydują się zginąć na stojąco i patrzeć w oczy Wymierzającym Sprawiedliwość.
O godz. 0.31 informacja: Padły strzały. Osiem ofiar.
(Jedna ze skazanych, Filipinka Mary Jane Veloso, w ostatniej godzinie unika plutonu egzekucyjnego. Na policję zgłasza się kobieta twierdząca, że wykorzystała Veloso jako nieświadomego przemytnika. Wyrok na Mary Jane Veloso zostaje odroczony.)
Na koniec, raz jeszcze przypomnienie, tym razem ofiar: Zainal Abidin (Indonezja); Andrew Chan i Myuran Sukumaran (Australia); Rodrigo Gularte (Brazylia); Sylvester Obiekwe Nwolise, Raheem Agbaje Salami, Okwudili Oyatanze i Martin Anderson (wszyscy Nigeria).
I zbliżenie na namioty. Krewnych wtulonych w siebie. Reporterów trzymających telefony nad głowami. Białe krzesła w tle.
A potem, raz jeszcze miejsce egzekucji, widziane z naprzeciwka, z brzegu Cilapac. Dwa świecące ostro reflektory, krzątający się ludzie. W górze gwiaździste niebo, temperatura około 24 stopni Celsjusza. Patrzę na to niebo, patrzę na zdjęcie w relacji na żywo na news.com.au, i przychodzi mi na myśl koncepcja Carla Junga. Carl Jung pisał kiedyś o latających talerzach jako o ludzkich projekcjach oswajających ich lęki, szczególnie po czasach drugiej wojny światowej. Okrągłe talerze miały być wytworem ludzkiej podświadomości. Poszukiwaniem porządku, a może usprawiedliwienia - przed człowiekiem, przed światem, przed siłą wyższą. Patrzę na to zdjęcie i wyobrażam sobie te latające talerze na gwiaździstym niebie nad Nusakambangan jako przeciwwagę tragedii jaka rozegrała się na ziemi. Patrzę i widzę dwunastu Wymierzających Sprawiedliwość, unoszących głowę w górę, wskazujących na nie palcem. A później innych Sprawiedliwych, na innych wyspach Nusakambangan, którzy również unoszą głowę - w geście ukojenia, usprawiedliwienia.
Tylko czy ktoś dziś patrzy jeszcze w niebo?
Później kolejna grafika, z australijskiego medium. Zdjęcie Jego, uśmiechniętego od ucha do ucha, można by powiedzieć: Dadżdżala we własnej osobie. Z umazaną od krwi ręką, którą zresztą o poranku pochwyci jedna z tamtejszych gazet.
Siedem minut po północy indonezyjska telewizja TV One podaje, że skazańcy wyszli z więzienia i udają się w ostatnią drogę. Przygotowanie do egzekucji ma zająć kilkanaście minut. Skazańcy decydują się zginąć na stojąco i patrzeć w oczy Wymierzającym Sprawiedliwość.
O godz. 0.31 informacja: Padły strzały. Osiem ofiar.
(Jedna ze skazanych, Filipinka Mary Jane Veloso, w ostatniej godzinie unika plutonu egzekucyjnego. Na policję zgłasza się kobieta twierdząca, że wykorzystała Veloso jako nieświadomego przemytnika. Wyrok na Mary Jane Veloso zostaje odroczony.)
Na koniec, raz jeszcze przypomnienie, tym razem ofiar: Zainal Abidin (Indonezja); Andrew Chan i Myuran Sukumaran (Australia); Rodrigo Gularte (Brazylia); Sylvester Obiekwe Nwolise, Raheem Agbaje Salami, Okwudili Oyatanze i Martin Anderson (wszyscy Nigeria).
I zbliżenie na namioty. Krewnych wtulonych w siebie. Reporterów trzymających telefony nad głowami. Białe krzesła w tle.
A potem, raz jeszcze miejsce egzekucji, widziane z naprzeciwka, z brzegu Cilapac. Dwa świecące ostro reflektory, krzątający się ludzie. W górze gwiaździste niebo, temperatura około 24 stopni Celsjusza. Patrzę na to niebo, patrzę na zdjęcie w relacji na żywo na news.com.au, i przychodzi mi na myśl koncepcja Carla Junga. Carl Jung pisał kiedyś o latających talerzach jako o ludzkich projekcjach oswajających ich lęki, szczególnie po czasach drugiej wojny światowej. Okrągłe talerze miały być wytworem ludzkiej podświadomości. Poszukiwaniem porządku, a może usprawiedliwienia - przed człowiekiem, przed światem, przed siłą wyższą. Patrzę na to zdjęcie i wyobrażam sobie te latające talerze na gwiaździstym niebie nad Nusakambangan jako przeciwwagę tragedii jaka rozegrała się na ziemi. Patrzę i widzę dwunastu Wymierzających Sprawiedliwość, unoszących głowę w górę, wskazujących na nie palcem. A później innych Sprawiedliwych, na innych wyspach Nusakambangan, którzy również unoszą głowę - w geście ukojenia, usprawiedliwienia.
Tylko czy ktoś dziś patrzy jeszcze w niebo?
Może to nie jest odpowiednie słowo ale: "cholernie" dobry tekst.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tym miejscu,z tekstu do końca to nie wynika na początku więc czytam, czytam sobie dalej.
Przerażające, ale jak poczytałam o wyspie okazuje się że są plany zagospodarowania okolicznych plaż pod turystykę .
"The prison can remain a prison, the executions can continue, but the nature must be enjoyed by everyone."Hmm...