Akt terrorystyczny w Londynie. Dwóch mężczyzn, islamskich fundamentalistów, w biały dzień na ulicy, na oczach świadków, obcina głowę żołnierzowi brytyjskiej armii. Po ataku, sprawcy nie uciekają, tylko zostają na miejscu zbrodni i - niczym na konferencji prasowej - wyjaśniają przypadkowym obserwatorom motywy morderstwa. Dlaczego nie uciekli, tylko kręcili się w kółko? - pyta mnie W.J.
Bo to terroryści - odpowiadam. A
terroryści potrzebują odbiorców swojego brutalnego przekazu, nagłośnienia, chcą
być w centrum wydarzeń, chcą przestraszyć świat. Tymczasem, terrorystów z
Londynu krajobraz po brutalnej zbrodni nieco zaskakuje. Na ulicy cisza (po
zbrodni zwykle najgorsza jest cisza – mówią często zabójcy) , życie toczy się
jak wcześniej, nie widać znamion paniki czy strachu. Więc terroryści zostają,
kręcą się w kółko, chcą się przedstawić, wytłumaczyć o co im chodzi, jaki mają
cel i że to jest święta wojna przypomnieć. Tymczasem
zawód: tutaj nikt się NIMI nie interesuje! Jedynie jakaś kobieta wysiada z
autobusu i idzie w stronę ofiary, gdzieniegdzie gromadzą się ludzie.
Akt terroru tylko wtedy jest udany, gdy
znajduje odbiorców, gdy zostanie nagłośniony, gdy pójdzie w świat. Akt terroru,
nawet najbardziej brutalny, którym nikt się nie zainteresuje - nie jest atakiem
terrorystycznym. Akt terroru musi być widowiskiem, musi być spektakularny. Więc
terroryści z Londynu zaczynają krzyczeć, strach potęgować, szukają odbiorców
swojego przekazu, każą się nagrywać na telefony komórkowe.
Zagraniczne telewizje pokazują na
okrągło taki film nagrany przez świadka. Jeden z zabójców, trzymając w dłoni
zakrwawiony tasak i nóż, krzyczy do kamery, próbując uzasadnić swoją szaloną
ideologię. Allahu Akbar! Ząb za ząb!
W tle: postronna kobieta, która - jak gdyby nigdy nic - zbliża się
powoli do kadru, niosąc zakupy. Ociera się o zakrwawionego zabójcę, wchodzi w
kadr, znika. Przerażające.
PRZE-RA-ŻA-JĄ-CE.
22.05.2013r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz